background cover of music playing
Opowieści z krypty - Bonus RPK

Opowieści z krypty

Bonus RPK

00:00

03:58

Similar recommendations

Lyric

Raz dwa, raz, dwa

Raz, raz (uh, aa)

RPK, RPK

Opowieści z krypty

(WOWO on the beat)

Jedziemy

Jak byłem dzieckiem, bałem się duchów

Bałem się grobów i kościotrupów (taa)

Mama się śmiała, mówiła: "Synu, nie bój się duchów

Tylko przygłupów, co bez skrupułów

Zrobią ci krzywdę" (aah)

Człowiek potrafi zmienić się w bydlę

Czasami zwierzę ma więcej serca

Niż jakiś kurwa pedofil morderca (jebać kurwę)

To się potwierdza w życiu, bo już to oblicze śmierć ma

Jak w dziewięćdziesiątych ćwierć gram

Niejeden ćpał i przegrał (przegrał)

Dobrze pamiętam zombie na klatce, zwinięte srebra (tszz)

Musiał zajebać z portfela matce, żeby przyjebać (Brauna)

Kiedyś w Warszawie mieliśmy koszmar na jawie (na jawie)

I nadal go mamy, do soli podobny badziew

Dzieciaki po nim (co? co?) wyskakują z okien (z okien, z okien)

Wieszają pętlę (aah) nakirani prochem

Przeklęte czasy przeklętej masy ciemnej

Teraz technika tak w bani kiwa, że sama puszcza lejce

Kosa w otrzewnej to przy tym pikuś

Pomyśl przez chwilę, coś taki schizuś?

Piorą ci głowę jebane świry

Wejdą ci w krwiobieg niczym wampiry

Bo to miasto jest jak Transylwania

Ludzie tutaj słyną z zabijania (braah)

Pasji, czasu, sentymentów

Myślę wyciągając moje stare Vansy z prania

O tym jak byliśmy życia głodni

A dzisiaj co drugi typ jak zombie

Wkłada z rana zmechacony garniak

Żeby mieć za co ogarniać eco kombi (eej)

(Wrumm, wrumm, wrumm, wrumm) a ja lęki, fazy, stres

I to jest najgorsze jak sześć razy sześć

Jadę Mercem, kajdan i dres

Bo nie jestem Majdan, czy Jazz

Choć goni mnie tłum paparazzi dookoła

Jak kiedyś za gnoja

Jak kiedyś za gnoja mnie gonił ten pies

Nocami dzwonią wampiry

Lepiej tu być jak Dracula

Opowieści z krypty

Ja się za bardzo nie wczuwam (nie, nie, nie)

Coś ty taki sztywny?

Tego nie zmiecie piguła

Witamy w szarym grobowcu (nie, nie, nie)

Beton, nie piękna Laguna

W tym mieście zawsze leje się jucha

I zawsze znajdzie najebany w trupa

Temat rzeka, przestawiona żuchwa

Potem w domu przypalona zupa

Za brak szacunku do własnych kobiet

Ciężko wbijam w tych kozaków fiuta

To miasto spędza sen z powiek

I nie śpi tu zombie cała grupa

Thriller gorszy niż Jackson, ściero

Reżyseria lepsza niż Romero

Opowieści z krypty, nie bój się tych duchów

Kłębią się jak dym z buchów

Kręcą jak w noc żywych trupów

Zamieniają w popiół jak ramka szlugów

Znikają, zostaje kupka ciuchów

Gdy pojawia się ktoś po odbiór długów

Gdy tylko chciałem spać, wypoczęty wstać, dalej zarabiać

Wokół o tańce i hałas było, jakby trwał wieczny Mardi Gras

Wpadłem w te sidła

Nawet nie miałem zegarka (nie, nie, nie), nie liczyła się pora dnia

Już tam nie wracam, choć otwarta krypta

Do dziś głowę składam jak Frankenstein (w całość)

Wydostać się z grobu?

Nie licz na pomoc podczas wspinania (nie, nie, nie, nie)

Nie tylko w kręgu widziana samara, sumienie domaga się prania

Ludzie potrafią mieć kilka masek, traktują to jako zmiana

Na co dzień studentka Ania

W nocy ci drzwi otwiera jako burdel mama (ha, ha)

Pod klatkę na fajka, stoi Astra czarna

Myślałeś, że znowu Uber, w ramię puka kryminalna

Wydawało się, że profesja tajna

Się slizgać uliczna sztuka

Horror, że w toku sprawa karna

Anonim rozliczy, ta wredna suka (karma)

Nocami dzwonią wampiry

Lepiej tu być jak Dracula

Opowieści z krypty

Ja się za bardzo nie wczuwam (nie, nie, nie)

Coś ty taki sztywny?

Tego nie zmiecie piguła (nie, nie, nie)

Witamy w szarym grobowcu

Beton nie piękna Laguna

Nocami dzwonią wampiry

Lepiej tu być jak Dracula

Opowieści z krypty

Ja się za bardzo nie wczuwam

Coś ty taki sztywny?

Tego nie zmiecie piguła (nie, nie, nie)

Witamy w szarym grobowcu

Beton nie piękna Laguna

- It's already the end -