background cover of music playing
One night in Paris - Małach

One night in Paris

Małach

00:00

04:10

Song Introduction

Obecnie brak istotnych informacji na temat tej piosenki.

Similar recommendations

Lyric

Czerwiec, wakacje, Francja, trzy noce na starcie

Czarny Turas i ciapaty, my też dobre aparaty

Wolna Europa, świt wita zza winkla

Choć to jeszcze wcześnie, to w czubie mamy nieźle

Wlepy, tagi, alko-terror, balanga pełną gębą

Dwudziesta trzecia, czwarta, zajebana każda knajpa

Le Paris, bonjour, Moulin Rouge

Chinka łapie Cię za graty, tranzystory i dramaty tu

Mamy krótkie włosy, dresy, adidasy

Oraz hashbag i fanty, muza, czarni palą blanty

Patrzę na Małacha, aha, nawija makaron typom

I podbijają z witą, mamy dwieście euro

I butle prawie pełną: Yo man, give me yeyo

One second, must be excellent

Gadki i tematy, my street'ciaki i kumaci

Oby bez numerów, wyjebów, mijamy wielu

W ferworze balangi i stanu upojenia

Rozglądam się, Ziomka obok mnie nie ma

Przycinam go, widzę, że stoi w tłumie

Zaraz się złapiemy, bez słów się rozumie

Ty, ktoś podbija, wpadam w gadkę z typem

Ciemnym tak, że bez światła to go ledwo widzę

Mówi: How are you, my Friend? Thank you, fine

Weź mi nie wpierdalaj bzdur, jak coś masz to daj

Typ chociaż nie stwarzał wrażenia przekrętasa

To byłem na oriencie, bo tutaj takich masa

Się zdarza, mówi, że trzeba po to jechać

Ale git, jesteśmy z nim, będziemy zwiedzać

To wołam Ziomka, który też w dobrym stanie

Najebany mówię: Brachu, będzie zwiedzanie

Ruszyli po dwóch przesiadkach z metra do metra

Wysiedli nie dbając o szczegóły tego miejsca

Nieznajomy teren, bloki, szybkie kroki

Coś wisi w powietrzu, typek coś się marszczy, zero gadki

Rozkminka, ale nie damy się załatwić przecież

Z fartem się ogarnie i nie przestajemy lecieć

Przed domem typ dojebany jak nas trzech razem

Otwiera drzwi ręką co ma na niej tatuaże

Idę po schodach powoli, do góry

Jak coś to skacz z tego okna na dach fury

Ty, podjeżdża dillpack na stół, siadamy na krzesłach

Jedna, druga kreska, hajs dostał od wejścia

Patrzy po koleżkach, wiedzą, że tutaj nie mieszkam

Zostało nas dwóch, Ziomka też nikt nie zna

Rozglądam się, do okna mamy parę metrów

Patrzy na mnie jakaś dupa i czarnuchów ze dwóch

Są dziwnie mili zapraszają na górę

I wtedy, kurwa jeszcze wyszedł jakiś Turek

Pytają nas o siano i wciskają jeszcze piątkę

To nie dobry początek jak się szarpią z moim Ziomkiem

Chcemy wyjść, ale nic na to nie wskazuje

To się czuje, uwierz, wzrok na plecach, nie heca

Bo kopyto pod pazuchą wystaje czarnuchom

W mordę typa dawaj strzał i zawijaj

Skok i szybkie buty, ogień to mamy kłopoty

Adrenaliny zastrzyk, znowu zaczynamy tańczyć

Nie wiem ile piłem, ale zrobiłem się trzeźwy

Gdy przyczaiłem, że jeden z nich ma broń

To wersy co teraz piszę, to pisząc je mam ciary

Po nieznanym kraju ciężko spierdalać, Stary

I długa, biegniemy w stronę, z której żeśmy przyszli

Trzech z nich wsiada w furę i za nami wyścig

Któraś w lewo, któraś w prawo i prosto

Serce mi biło w takim tempie, że kosmos

Po kwadransie sprintu wpadam na Peugeota

Ja kumaty chłopak, w lewo noga

Piętnaście kroków wskoku i autobus zamyka drzwi za nami

Tamci zostali sami z dwieście metrów dalej

Na farcie chyba poszło, serce waliło mocno

Mamy towar, cała głowa, balanga do rana

Została jeszcze mama, mamy grama

Turyści, turystki, miłego zwiedzania

W dziwnym autobusie o dziwnych numerach

Gdzie jesteśmy, co i jak zapytaj szofera

Można się pośmiać dopiero teraz na farcie

Znów się czuje dobrze jak czułem się na starcie

Koło dziwnych ulic, bram, nie wiem gdzie to tu, to tam

Alko, śmiechy, gram, dobrze, że nie jestem sam

I na nowo, plac Pigalle, Luwr, daje słowo

Wyszło na nasze, wyszliśmy cało i zdrowo

- It's already the end -